Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Z okazji 160-lecia zoo przypominamy jego historię. O tym, co wydarzyło się tu do 1945 roku opowiedział nam Jacek Jerzmański w tekście „O słoniu Theodorze, loterii fantowej i ciężkich czasach”. A co się działo potem?
Karol Łukaszewicz, pierwszy powojenny dyrektor wrocławskiego zoo, swoje wrażenia opisywał tak:
W poprzek alei leżały powalone stare drzewa, wąskie tylko ścieżynki prowadziły wokół potężnych lejów bombowych, wszystkie budynki były uszkodzone, a pawilon jeleni przedstawiał piramidę spalonych belek i pogiętego żelastwa. W ogrodzie nie istniała ani jedna szyba, nie działało centralne ogrzewanie, nie było wody. 16 wiekowych palm zamarzło w słoniarni. Rzadki manat amazoński - ssak wodny, hipopotam karłowaty, 3 szympansy i mandryl zginęły z przeziębienia.Karol Łukaszewicz, pierwszy powojenny dyrektor wrocławskiego zoo
W 1945 roku, podczas walk o Festung Breslau, zniszczeniu uległy niemal wszystkie budynki. Śmierć poniosło około 85 proc. zwierząt – zamarzały z powodu braku ogrzewania, ginęły podczas ostrzałów lub ucieczek z wybiegów, a wiele z nich zostało odstrzelonych na rozkaz. W pierwszej kolejności było to drapieżniki – tygrysy, lwy, hieny, pantery i inne. Podczas kolejnego rozstrzelania życie straciły słonie.
Ale to nie wszystko, bo kapitulacji Wrocławia zoo zostało ograbione. Z 2500 zwierząt przetrwało zaledwie 500 i w czerwcu 1945 roku rozdzielono je pomiędzy ogrody zoologiczne w Krakowie, Łodzi i Poznaniu.
Wielka odbudowa i pierwsze powojenne lata w zoo
Odbudowa ogrodu rozpoczęła się dopiero w 1947 roku, kiedy Rada Naukowa Uniwersytetu Wrocławskiego powołała na stanowisko dyrektora Karola Łukaszewicza – biologa, rysownika, a przede wszystkim pasjonata i wizjonera.
Już w 1948 roku udało się ponownie otworzyć ogród dla publiczności. Łukaszewicz przez lata odbudowywał zoo z gruzów i sukcesywnie je powiększał.
W 1956 roku dzięki jego staraniom teren ogrodu wzbogacił się o ponad 15 hektarów – tereny po Wystawie Ziem Odzyskanych. Plany nowoczesnych pawilonów opracował młody architekt Tadeusz Zipser, ale z powodu braku środków zrealizowano je tylko częściowo. ZOO jednak wciąż się rozwija i cieszy ogromną popularnością.
Czasy Hanny i Antoniego Gucwińskich
Przez kolejne dekady zoo rozwijało się mimo ograniczeń.
W latach 1966-2006 dyrektorem naczelnym ogrodu był Antoni Gucwiński.
Dzięki programowi „Z kamerą wśród zwierząt”, który prowadził wraz z żoną, Hanna, wrocławskie zoo przez 31 lat gościło co tydzień w domach milionów widzów i stało się najpopularniejszym ogrodem zoologicznym w Polsce.
Podczas obchodów 160-lecia zoo będziemy mogli zobaczyć archiwalne odcinki tego programu.
Radosław Ratajszczak i wielkie zmiany
W 2007 roku dyrektorem zoo został Radosław Ratajszczak.
Podjął decyzję o przekształceniu zoo w spółkę prawa handlowego, co umożliwiło pozyskanie środków na budowę Afrykarium – unikatowego na skalę światową oceanarium poświęconego w całości faunie Afryki, które w ubiegłym roku obchodziło swoje 10. urodziny.
Od otwarcia w 2014 roku odwiedziło je ponad 16 milionów osób, a projekt stał się symbolem nowej ery w historii wrocławskiego zoo.
W tym okresie otwarto także nowy wybieg dla niedźwiedzi brunatnych, fokarium, wyspy lemurów, pagodę gibbonów i motylarnię i nie tylko.
Wrocławskie zoo dzisiaj
Dziś wrocławskie zoo jest jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych w Polsce, a jednocześnie ważnym ośrodkiem ochrony gatunków zagrożonych. Jego szefem jest Tomasz Jóźwik.
Fundacja ZOO Wrocław – DODO, działająca przy zoo od 2016 roku, wspiera projekty ratunkowe na całym świecie, niosąc pomoc dziesiątkom niedocenianych, ginących zwierząt. Fundacja przekazała już ponad 2 miliony złotych na ochronę siedlisk i gatunków.
Misją współczesnego zoo nie jest eksponowanie zwierząt dla rozrywki, ale ich ochrona, edukacja i prowadzenie programów hodowli zachowawczej. W ubiegłym roku przyszły u nas na świat 4 tygrysy sumatrzańskie, krytycznie zagrożone wyginięciem w naturze. Jako jedyny ogród regularnie rozmnażamy dzioborożce palawańskie. To tu rodzą się m.in. pantery śnieżne, kanczyle filipińskie, hipopotamy karłowate, oryksy szablorogie, takiny złote, dikdiki, sitatungi, lemury, gibony - gatunki w różnym stopniu zagrożone wyginięciem. Zmieniliśmy się, bo świat się zmienił. Ale misja - troska o dziką przyrodę - stała się dziś ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.Weronika Łysek z wrocławskiego zoo
Pracownicy zoo wyjeżdżają także w różne strony świata, by ratować zagrożone gatunki na miejscu. Zrobił to m. in. Paweł Borecki, który zajmował się w Afryce znikającymi w zastraszającym tempie pingwinami przylądkowymi, zwanymi tońcami.
Z kolei Jakub Leśniewicz i Bartek Siemież liczyli w filipińskiej dżungli lotokoty i wyraki.
Zaglądajcie do zoo i... do nas
We wrocławskim zoo dzieje się bardzo dużo: rodzą się i umierają zwierzęta, na wybiegach mieszkańców pojawiają się rozmaite atrakcje, które wzbogacają ich życie (tzw. enrichment), świętujemy urodziny żbików, osiemnastkę kotika Nelsona, Dzień Krokodyla i wiele innych okazji, ostatnio pojawił się gang, który dba o to, by nie dokarmiać zwierząt (a przy okazji robi furorę w sieci), a my staramy się o wszystkim informować naszych czytelników na bieżąco. W naszym portalu znajdziecie mnóstwo tekstów na ten temat!